jestem wyrodną matką chyba…heh
coraz częściej zdarza mi się pomyśleć – mam go dosyć, to nie moje dziecko!
moje byłoby grzeczne i uśmiechałoby się do mnie.. tak piszą w mądrych książkach: po dwu miesiącach dziecko potrafi odpowiadać usmiechem na uśmiech.
moje nie potrafi i ma już tylko dwa dni żeby się nauczyć.
może dlatego nie nauczyło się, że non stop płacze. jak nie kolka to wzdęcia jak nie wzdęcia to gazy jak nie gazy to…po prostu zachcianka.
ile można wytrzymać słuchając tego płaczu,takiego rozpaczliwego wrzasku z zakrztuszaniem się gdy choćby na minutę go położę. zresztą przy piersi i przytulony w naszym łóżku też płacze. mija kolejna doba i kolejna i kolejny tydzień,i nic się nie zmienia. a lekarka mówi że to normalne. naprawdę normalne?
to że lekarstwo które dała nie działa
to że wysypka jest coraz gorsza a jego bóle związane z
trawieniem coraz większe mimo że moja dieta podlega coraz większym ograniczeniom
przydałaby się jakaś grupa wsparcia kobiet z dziećmi – na żywo, w moim mieście, nie przez net. bo chce mi się do człowieka.
albo przydałby się samochód.
albo bezrobotna koleżanka.
albo mąż który ma więcej czasu
albo jakaś bardziej cierpliwa matka