Kupiłam truskawki ekologiczne. Były malutkie i bardzo słodkie. I miałam takie deja vu.. Albo raczej wspomnienie – no tak wyglądały prawie wszystkie truskawki za dawnych lat w ogrodzie babci w Wyszkowie wsiowym czyli na Latoszku.
Potem przypomniała mi się rozmowa, którą słyszałam na placu zabaw – jedzono truskawki. Rodzinnie. Tata skomentował
– ta to chyba jest GMO – truskawka była wielkości śliwki zielonej albo małego jabłka
Oczywiście on miał rację, tylko że moim zdaniem WSZYSTKIE te truskawki, które jedli, także te mniejsze były GMO. Oczywiście tego nikt nie wie. Nigdzie o tym się nie mówi. Ale nowe odmiany są po prostu ogromne, dla mnie mutanty.
Są coraz bardziej jak z obrazka, jak polakierowane, soczyście czerwone, ale nie soczyście słodkie. Czasem nawet są dość słodkie, ale jak popada deszcz to nie bardzo. Ale mają w sobie coś dziwnie sztucznego. Bardziej przypominają obrazek niż naturę.
I często w ogóle nie pachną jak truskawki.