czy lepsze jest wrogiem dobrego? czy faktycznie?
ile razy trzeba się dołować , i upadać, i naginać się do cudzych oczekiwań, aby..
aby wreszcie ustalić swoje nienaruszalne zasady..
ile razy jeszcze poczuć smak gorzki porażki? rozterki? rozczarowania? bólu
by cofać się o krok, a potem jednak iść do przodu .. i wracać do tych zasad bo przecież miały być nienaruszalne?
ile razy zastanawiać się na tym co to jest personal integrity.? jak integralność, spójność myślenia i działania
TO SPÓJNOŚĆ
jak powiedziałaś to tak zrób
jak powiedziałaś że traktujesz wszystkich równo to tak rób
personalnie. ok.
każdemu dziecku wedle potrzeb. każde dziecko otrzyma to czego potrzebuje
ale i moje potrzeby mają być zaspokojone
aby… i moje dziecko otrzymało to czego potrzebuje
czas dla mamy w ciągu dnia. czas w wakacje na wakacjach.
a nie w domu…
co to jest tłumaczenie się? czy wszystko trzeba podpierać osobistym zdaniem, punktem widzenia, perspektywą? spędząc 5h na pisanie zasad dla wszystkich aby nikt potem tego „nie miał czasu przeczytać”? i spędzać kolejne kilka dni na pisanie osobistych smsów do wszystkich..
tak dla innych łatwiej?
a ja?
a kogo to tak naprawdę obchodzi?
jest jak jest. ale to tylko ja i moje dzieci widzimy NAPRAWDĘ JAK JEST
wybór jest tylko jeden . pomiędzy. bo
drogi dwie
1 – albo być nauczycielem w szkole, która nie da mi dośc pieniędzy by sie utrzymać, moje dzieci i mieszkanie
i dorabiać w każdej wolnej chwili, i nie widzieć dzieci cały dzień czyli oddać je do systemowych szkoł, układów świetlic
i sprzeniewierzyć się totalnie wszystkiemu w co wierzę, co głoszę,
i diabli wezmą personal integrity.
to już było. wiem jak było.
2 – albo zostać w dziećmi w domu. nie posłać do systemówki. uczyć w domu. pozwalać na rozwój.
zapewnić warunki. także MATERIALNE. ogarnąć twardo całość tak by nie zadłużać się w nieskończoność
bo przecież i tak tonę w długach
i przecież i tak wiem, że poza moimi rodzicami, (z którymi przeszłam najgorsze by teraz przechodzić najlepsze)
każdy ma głęboko w poważaniu to w jakiej jestem sytuacji. co najwyżej wyrazi wyrazy ubolewania. albo uzna mnie za wariatkę
ZASTANAWIAM SIĘ CZY WIĘKSZYM WARIACTWEM z większymi konsekwencjami nie jest raczej jest opcja numer 1
JESTEM RADYKALNA. IM WIĘCEJ WIEM TYM trudniej mi zaakceptować świat jaki jest.
tym bardziej chcę być twarda, spójna w wartościach, konsekwentna. Dla siebie i dla dzieci.
jestem anty-społeczna bo chce być wolna.
chcę być osobista, i iść innym na rękę, i mogę rozumieć wszystko
ale to działa w dwie strony.
Sporo wiem. I chcę to powiedzieć. Może dlatego, ze pół zycia milczałam i pozwalałam. Na wszystko.
I widzę kobiety zwłaszcza kobiety i dzieci które robią to co ja robiłam. i CHOLERNIE MNIE TO BOLI.
I wiem, że ktoś przestanie mnie lubić, bo uzna że za bardzo się mądrzę, że jestem anty katolicka. że przesadzam.
że mówię za długo. bez sensu. nie powinnam mówić o innych rzeczach poza językami i uczeniem. a jak o uczeniu to najlepiej spolegliwie.
Że nie powinnam filozofować. I mówić jasno ze slajdami grafiką i w punktach.
Może kiedyś.
I nie mówić o alkohizmie i współuzaleznieniu bo to niszczy mój WIZERUNEK…
Nie.
www.joannacholuj.pl to ja
na youtube dopiero uczę się mówić. na Was . na błędach.
nikt mnie nie chce słuchać. trudno. jestem w procesie.
wszystko jedno. powiem co mam do powiedzienia. i skończę.
niech Bóg zatroszczy się o to by to dotrarło w dobre miejsce nawet jeśli jest ułomne.
niech Bóg trochę pomozę bo ja nie mówię o pierdołach, ani o tym jak manipulować ludźmi i jak fajnie poderwać faceta
tylko mówię o tym co naprawdę ważne.
może mówię długo i niejasno i po polsku..
trudno.
już kończe. i zajmuję się tym co naprawdę kocham – uczeniem dzieci.
i poproszę o energię wdzięczności w postaci pieniędzy
bo żyć powietrzem i praną się oczywiście da. oraz żyć za nic , na cudzy koszt, na zapadłej wsi też się da.
ALE JA TAKIEGO ŻYCIA NIE WYBIERAM
w tej chwili w każdym razie 🙂