Spotkanie w Klubie Poszukiwaczy Słowa – wrzesień 2017

Nareszcie. Udało mi się dotrzeć na spotkanie Klubu Poszukiwaczy Słowa – wrześniowe.

Stęskniłam się za spotkaniami, za wierszami, za kontaktem z ludźmi, którzy piszą i poezję lubię i są w podobnym często emocjonalnym klimacie.. Steskniłam się, bo nie mam takiego komfortu aby być tam gdy nie mam opieki nad dziecmi. Ale czyż ja jedna mam problemy? Inni nie moga na czas wyjść  z pracy, muszą opiekowac się chorym małżonkiem … życie

 

Nie miałam przygotowanego wiersza nowego o temacie Powroty, jednak przygotowałam coś starego :

Ciekawe.. wiersz ten znalazł sie kiedyś w tomiku przygotowanym przez Staromiejski Dom Kultury. Recenzjował go tam mój wykładowca z Polonistyki – pan Jarek Klejnocki..

I jakoś.. nie zakłuło go w oczy moje przestawienie – „muszli zapiaszczonych zapach… „

a tu .. kogoś na spotkaniu jednak .. tak..

Czy tak brzmi lepiej? chyba nie, bo nie poprawiłam. To kwestia rytmu, nie tylko inwersji .. która niby anachroniczna, ale tu.. ma się dobrze

 

 

***

tęsknotę pamiętam

jak szum wiatru w powrotach fal

szarości bezkres pokrzykiwań mew bezustanny chrobot

milkły stłumione

sól na wargach i dłoniach

słone ślady na nogawkach dżinsów

muszli zapiaszczonych zapach

nocą

na plaży w Clifton

brutalny dotyk ostrych kamieni i piasku

okrzyk i urwana rozmowa

nas troje

 

pamiętam

jak dziś

nawoływanie dzieci i czerwoną sukienkę Mominy

 

2004 Clifton Pakistan

………………

Na tym spotkaniu przeczytałam też te dwa ostatnie wiersze, które poniżej, oraz pochwaliłam się wysłaniem tomiku na konkurs Bierezina..

Nie udaje mi się nic uzyskać na konkursach, ale .. czy mam tracić nadzieję?

 

 

scena czyli mam gdzieś te jasełka trans i metroseksualne

 

scena mnie…

nie inspiruje

nigdy nie byłam

na pokaz

nawet i teraz

wieszać swoje cenne imię na plakatowisku

facebooka

jest mi boleśnie

 

scena mnie…

nie inspiruje

nigdy nie wkładałam

koturnów i masek

nawet i teraz

moje trzy nazwiska, pięć imion i jeden

pseudonim

nie dookreśla

mnie, bo życie to nie scena

i nie teatr

więc nie ściągam kiecki

nie wkładam męskich spodni

by pozwolili mi wystąpić

w jednym akcie

mister(yj)nej farsy

jako prawdziwa kobieta

pajęczyna

 

Utkałeś ogród z pomysłów

rozpięty jak pajęczyna

od wschodu do zachodu

heksagram rolniczych marzeń

tutaj północna gryka

a tam na południu groch

pot wsiąka w twoją ziemię

przesycasz słowa treścią

duch kręci ci szybko nad głową

ósemki bez końca ósemki

jesteś raz tu raz tam

i jeszcze zaraz gdzieś dalej

a wszędzie nieskończoność

a wszędzie tyle tej treści

zorałeś żyzne pola

ścieżkami swoich myśli

tysiąc ich

sto tysięcy?

trójkąty w zbożu nie kręgi…

 

ale jest czas zastoju

pokoju czas spokoju

muzyki i napoju

co więcej niesie treści?

lecz

mój boże

czemu?

czemu nie śpiewa nikt pieśni

nie woła nikt perliście tych słów co odfruwają?

gdzie jest ta dzika ta piękna

długowłosa i czarna

kobieta pająk zasnuta

w pamięci pokoleń i krajów

mówisz – „patrz – o tu, jej oko

zagląda tu z chaty trójkątów

o widzisz…

tu ją schowałem”

 

lecz gdzie miejsce na płaszcz jej

krwisto-srebrzysty pod żurawiem

u studni

płaszcz księżycowych cykli

 

gdzie jest przestrzeń oddechu

na zapaski i szeroką hen chłopską

spódnicę

bruzdami życia własnoręcznie wyszywaną

 

 

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s